Nie jest łatwo opisać w kilku zdaniach nasze wilamowskie doświadczenia. Mamy nadzieję, że materialne rezultaty naszego pobytu zrobią to lepiej niż słowa na blogu. Mamy w planach premierę produktów tej edycji Etno-projektu w Wilamowicach w drugiej połowie listopada. Tymczasem piszemy.
Większość z nas niewiele widziała o Wilamowicach przed przyjazdem na miejsce. Ale nawet ci, którzy słyszeli coś o języku zupełnie innym od polskiego i tradycjach oraz historii, których pamięć ktoś chce przechować, nie do końca wiedzieli, czego się spodziewać. Rozpoczęliśmy pobyt od etapu inspiracji – poznawania siebie nawzajem oraz miasta, do którego przyjechaliśmy. Najpierw trochę po omacku – przyglądając się budynkom i otaczającej miejscowość przyrodzie, zagadując mieszkańców i starając się znaleźć jakieś ślady, które opowiedziałyby nam coś o wyjątkowości tego miejsca.
Naszymi głównymi przewodnikami stali się młodzi – lecz z imponującym doświadczeniem i wiedzą, a przede wszystkim zaangażowaniem – działacze ze Stowarzyszenia „Wilamowianie”: Justyna Majerska, Tymoteusz Król oraz Rafał Sznajder. Wspierali ich Bartłomiej Chromik – również zaangażowany w działania na rzecz rewitalizacji języka wymysiöeryś doktorant na Wydziale Artes Liberales UW oraz młodsi Wilamowianie uczący się języka oraz oprowadzania gości po swoim miasteczku.
Słuchaliśmy zatem historii – i tych bardziej odległych w czasie o przybyciu Wilamowian na te tereny w XIII wieku oraz hipotezach dotyczących ich pochodzenia (Flandria, Fryzja, a może Anglia?). Ale też tych bliższych nam czasowo, trudnych ze względu na doświadczenia prześladowania i niszczenia wilamowskiej kultury w czasach powojennych. Mieliśmy okazję podziwiać kolekcję tradycyjnych strojów wilamowskich – póki co przechowywaną w prywatnych domach. Powoli uczyliśmy się rozpoznawać, który strój można było nałożyć do kopania ziemniaków, który w żałobie, który na ślub, a który na najważniejsze w ciągu roku święta. Łamaliśmy języki poznając podstawy wymysiöeryś i zwiedzaliśmy miasto. Pod koniec tygodnia sami przygotowaliśmy jajecznicę według lokalnego przepisu – z dodatkiem świeżych pokrzyw.
Czasu nie było wiele, więc szybko trzeba było zabrać się do pracy. Zgodnie z założeniem pracowaliśmy w trzech grupach. Grupa językowa miała za zadanie stworzyć pomoce do nauki wilamowskiego, a jednocześnie zaprezentować ten język osobom przychodzącym z zewnątrz. Zaproponowała domino językowe, rozbudowane z zasady czyniące grę bardziej emocjonującą. Dodatkowo powstała aplikacja, pozwalająca każdemu wygenerować swoje imię wraz z przydomkami w języku wilamowskim. Grupa bazująca na tradycyjnym stroju miała wesprzeć tworzenie produktów, które mogłyby przez współczesną interpretację wilamowskiej kultury, zachęcić do przyjazdu do miejscowości, a także pozwolić na zabranie ze sobą do domu kawałka Wilamowic. Jej członkinie zaprojektowały m.in. wielofunkcyjne Wilamówki – szyte na miejscu przez osoby związane ze Stowarzyszeniem, a zapakowane w pudełko zachęcające do kontaktów z bliskimi za pomocą mniej obecnie popularnego środka komunikacji, jakim jest poczta. Wreszcie grupa przestrzenna starała się zaproponować rozwiązania, które pomogłyby zdezorientowanemu turyście przejeżdżającemu przez Wilamowice odnaleźć się w miejscowości oraz dowiedzieć czegoś o jej wyjątkowej kulturze i historii . Wszystko jest na dobrej drodze, aby udało się takie znaki umieścić w przestrzeni. Lecz zarówno w tym, jak i w innych przypadkach czeka nas jeszcze sporo pracy.
Więcej szczegółów zdradzimy podczas premiery. Możliwe, że do tego czasu uda się zrealizować jeszcze kilka wilamowskich marzeń. Trzymajcie za nas kciuki.
Do zobaczenia w Wilamowicach!
Wydatek jest finansowany/współfinansowany ze środków przyznanych przez Fundację na rzecz Nauki Polskiej na podstawie Umowy nr 66/UD/SKILLS/2015 o wykorzystanie Nagrody przyznanej w konkursie IMPULS w ramach projektu SKILLS współfinansowanego z Europejskiego Funduszu Społecznego.